Pustelnik północnego ogrodu
Pustelnik północnego ogrodu
Ksiazkiprzyherbacie Ksiazkiprzyherbacie
300
BLOG

Którędy do ogrodu?

Ksiazkiprzyherbacie Ksiazkiprzyherbacie Kultura Obserwuj notkę 2

 

Rozmowa o Bogu ukrytym między wierszami…
z karmelitą bosym o. Antonim Rachmajdą
autorem tomiku wierszy „Pustelnik północnego ogrodu”
 
Część IV
Którędy do ogrodu?
 
 
 
 
 
 
 
(Możesz zacząć czytanie tej rozmowy od pierwszej części, która jest tutaj)
 
 
 
Dlaczego „ktoś w nocy zaczarował las brzozowo-modrzewiowy”?
 
Być może odpowiedź jest tutaj najprostsza? Nie wiem dlaczego ktoś zaczarował. Może zaczarował po to, żebym go zobaczył? Zaczarowany las brzozowo-modrzewiowy to, po prostu, przepiękny las pokryty szadzią. To jest też takie miejsce, z którego nie chce się odejść.
 
W wierszu „Wybór” znalazłam scenę walki z koniecznością podjęcia decyzji „między pięknem spontaniczności natury, a zbieraniem owoców”. Czy spontaniczność natury kłóci się z naturą ogrodnika? I czy aby zebrać owoce, trzeba przycinać drzewa i niektóre ludzkie skłonności?
 
Tak, zdecydowanie tak. Zdajemy sobie z tego przecież sprawę. Tak samo jak doskonale zdaje sobie sprawę matka, że trzeba formować dzieci.
 
Dzieci też formują rodziców – to działa w dwie strony.
 
Tak, tylko że ze strony rodziców jest to świadome. Nawiązując do tego, co mówiliśmy na temat bogactwa w jednym z wcześniejszych pytań, że człowiek może być bogaty w cokolwiek, zdajemy sobie wtedy sprawę, że - nawiązujemy do perykopy biblijnej, która mówi o talentach – że nie zatrzymywanie czegokolwiek co mamy, czym zostaliśmy obdarowani, przynosi nowe, kolejne talenty. Aby talenty owocowały, trzeba „puścić w ruch” wszelkiego rodzaju zdolności. Po to aby całe życie dawało jakieś dobro. Tak jak człowiek otwiera się na życie. To, co jest znakiem naszych czasów, o czym mówił chociażby nasz Papież. W numerze 3/2012 „Zeszytów Karmelitańskich”  jest zamieszczony zapis z blogu Tohaya, znanego blogera i pisarza, który przytacza rozmowę ze swym kuzynem, ginekologiem. Mówi on, że w tej chwili problem zabiegów aborcyjnych znikł, ponieważ w tej chwili lekarze zapisują tabletki na wrzody. Bierze się takie 2 tabletki i po „problemie”... To oznacza, że jesteśmy przy ścianie , że dalej już nie można pójść... Kiedyś biskup Jędraszewski mówił, że dzisiejszy człowiek nie chce być podobnym do Pana Boga, tylko raczej do małpy. I to ma jakieś swoje uzasadnienie. Bo jeśli się porówna z małpą, to zawsze wypada lepiej. A jeśli porówna się do Pana Boga, wtedy jest już gorzej. Nawiązujemy tu znów do problemu, o którym już mówiliśmy, racjonalizowania kłamstw i wyborów przez dorosłego człowieka. Ostatnio ukazała się w Polityce rozmowa z Zygmuntem Baumanem. Na pytanie o ponowoczesność, Bauman mówi wprost, że żyjemy w czasie zakłamanym. I to zakłamanie polega na zniekształcaniu obrazu Boga i obrazu człowieka, na odwracaniu się od tego, do czego człowiek został stworzony. I zakłamanie to polega też na akceptacji i propagowaniu przekonania, że człowiek może żyć wyłącznie dla siebie, dla własnej przyjemności…
I niezależnie od tego, jakie się będzie oferować temu człowiekowi inne propozycje angażowania się, np. w działalność charytatywną, czy ekologiczną. Jeśli brak będzie tego odniesienia do Absolutu, trudno będzie nawiązać relację z drugim człowiekiem, stąd wszechpanująca samotność, mimo wszelkich imprez przeżywanych w tłumie. Nieumiejętność nawiązywania relacji i głęboka nieufność wobec drugiego człowieka. Tak jest, jeśli naszym tłem nie są wartości. Wtedy spełniają się słowa wypowiedziane przez Sartre, że „drugi to piekło”...
 
Czy same wartości wystarczą?
 
Wartości jako horyzont, w którym człowiek się porusza, który jest płaszczyzną porozumienia, jakimś odniesieniem.
 
Wartości można postrzegać, jako przestrzeń etyki i jako sposób postępowania wynikający z osobistej relacji Boga z człowiekiem…
 
Wartości bez Boga, czyli tak zwany humanizm, to zwykłe oszustwo. Szczere szukanie prawdy czy dobra zawsze prowadzi do Boga. Dziś coraz łatwiej możemy się o tym przekonać, wystarczy obserwować i mieć dobrą pamięć...
 
Gdyby ktoś zapytał Ojca o receptę na osiągnięcie stanu z wiersza „Pustelnik północnego ogrodu”, w którym znajduję wers: „ spokojnie żyjąc wśród soczystej zieleni”, co by Ojciec odpowiedział?
 
Ten obraz nawiązuje do pewnej sceny, która jest odmalowana w rozdziale „Pustelnik Południowych Kresów” w jednej z narnijskich opowieści pt. „Koń i jego chłopiec”. Ona była inspiracją do tego wiersza. To jest postać pustelnika, który tam żyje wśród „soczystej zieleni”. Spokój oddaje jego osobę i całe jego otoczenie. Nie wiemy skąd on płynie, możemy jedynie się domyślać, znając Lewisa. I jest to perspektywa, do której można nieustannie się odnosić. Jeden z czytelników napisał, że te wiersze są mu bliskie w tonacji, jednak zazdrości tego spokoju i tej soczystej zieleni. Więc ja odpowiedziałem, że i ja tego tylko pragnę... Jest to pewien obraz, który został przywołany, natomiast to nie jest tak, że Pustelnik Północnego Ogrodu cały czas żyje spokojnie wśród soczystej zieleni... Wie, że spokój pełny będzie gdzie indziej, ale jest też spokój serca i sumienia, który podpowiada, czy podąża się we właściwym kierunku...
 
Czy powinniśmy poszukiwać „spokojnego życia wśród soczystej zieleni”?
 
Nie ma tutaj recepty. To zależy od temperamentu, bo są np. osoby, które potrzebują czegoś innego, które lubią ruch, czy dla których zmiany są pożytecznym żywiołem. Nawiązując do uroczystości Wniebowzięcia Matki Bożej, które w Kościele Wschodnim nazywane jest Zaśnięciem, myślę o naszym momencie zasypiania. On dużo mówi. Wtedy, trochę na granicy jawy i snu, przed oczami przewijają się różne rzeczy, których chcemy, ale częściej te, których nie chcemy... I, być może, chodzi o to, by żyć tak, by można było spokojnie zasypiać...
 
Wiersze Ojca są bardzo osobiste. Czy dobrze jest na kartach książki mówić o sobie tak wiele, nawet jeśli mówi się to „między wierszami”?
 
Nie jest dla mnie problemem nazywanie tych rzeczy i nie zastanawiałem się nad tym, że może to być tak odbierane. Być może nawiązuje to wspomnianego przed chwilą spokoju ogrodu (lub przed zaśnięciem). Jeżeli taki spokój mamy, nie jest problemem nazywanie pewnych spraw, bo wcześniej zostały one w nas „oswojone”. Może nie końca jesteśmy wolni od problemów, ale staramy się żyć w prawdzie. Dodatkowo, co jest niezmiernie ważne, ogród kiedyś, na początku, został zasadzony dla człowieka. Jednak nie dla człowieka samotnego, lecz żyjącego w przyjaźni z Bogiem. Ten ogród był miejscem dobrym do życia, i nie tylko z Bogiem, ale i z całym światem. Wtedy człowiek nazywał świat po imieniu; tamto nazywanie nawiązuje jakoś do tego nazywania dziś. Jest jakąś próbą sprawdzianu, życia w prawdzie, próbą nazywania siebie i świata w obecności Boga i/lub drugiego człowieka…
 
Dziękuję za rozmowę.
 
 
M. przy herbacie
 
 
 
 
Sprawdź w księgarni: Pustelnik północnego ogrodu Antoni Rachmajda OCD
Strona księgarni Książki przy herbacie
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura